niedziela, 1 marca 2009

Storm in a teacup

Zimno, biało i wietrznie. Tak możnaby opisać dzisiejszą pogodę w Chicago. Zbliż się jednak do jeziora, i warunki zmieniają się diametralnie. No dobra, tylko kto przy zdrowych zmysłach ma ochotę w niedzielne, zimne, białe i wietrzne popołudnie iść nad jezioro?

Okazuje się, że nie byłam jedyną osobą, która wpadła na ten pomysł. Jednak z wszystkich tylko ja nie zrezygnowałam z "przyjemności" po minucie.


Wiatr nad jeziorem staje się conajmniej dwukrotnie silniejszy, niż chociażby 100m od jeziora, i dzisiaj był na tyle mocny, że przesuwał mnie kiedy stałam na śliskiej tafli lodu. Odczuwalna temperatura spada tu o kilka stopni. Wariactwo. Tego jednak było mi dzisiaj trzeba. Postanowiłam wejść na molo, i zrobić kilka zdjęć z tej perspektywy. Bałam się trochę - głównie tego czy utrzymam równowagę na tyle by się tam dostać w jednym kawałku. Najpierw musiałam pokonać trzy wysokie stopnie falochronów oblepionych warstwą lodu. Następnie czekał mnie spacer po zamarzniętych kamieniach. A później wąskie molo, które okazało się nie być takie wąskie kiedy już tam dotarłam. Palce marzły zbyt szybko, więc długo na molo nie wysiedziałam. Zrobiłam sobie pamiątkowe zdjęcie na schodach, po których wspinać się nie miałam zamiaru (trzy śliskie stopnie falochronu brzmią lepiej niż 8 śliskich stopni schodów), i uciekłam do domku. Nie połamana i szczęśliwa.

1 komentarz:

test 77 pisze...

zajebiste ujecia, kurcze a w Wilmette nie ma tak zmarznietego jeziora, chyba jutro sie wybiore nad Michigan bo niedlaeko poracuje

A co do (nie)zdrowych zmyslow to WITAJ W KLUBIE

Mysmy jak ostatnio w niedziele pojechali o 6tej rano nad jezioro by wschod slonca miec to nie bylismy sami, tak ze wariatow jest wiecej jak to mowia

" kazdy geniusz jest wariatem ale nie kazdy wariat geniuszem "

Prześlij komentarz

Home | Contact