wtorek, 30 czerwca 2009

The ring of fire

wtorek, 23 czerwca 2009

100 lat!

Skończyło się bycie nastolatkiem. Ale jak to mówią - życie zaczyna się po dwudziestce!


Wszystkiego naj SIS!


P.S. Troche mi ciasto nie wyrosło. Ale smakuje wyśmienicie ;).

sobota, 20 czerwca 2009

naStroje Kąpielowe

Nic tak nie relaksuje po długim tygodniu ciężkiej pracy i ulewnych deszczy, jak słoneczna sobota spędzona w aqua parku z przyjaciółmi. Spiekliśmy się na skwarki. Nic nie pomogły warstwy kremu z wysokim filtrem przeciwsłonecznym...



Aqua park - Raging Waves - jest oddalony o ponad godzinę drogi od Chicago, i posiada wiele standardowych atrakcji - liczne zjeżdzajnie, basen z sztuczną falą, i leniwą rzeczkę, w której można zapomnieć o wszystkim. Zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce w trakcie upalnego dnia.

Do parku nie wolno wnosić własnego jedzenia, nie kupimy tutaj też żadnych napojów alkoholowych. Brakuje tu również basenu, w którym możnaby najzwyczajniej w świecie popływać. Trzeba nastawić się na całkowite leniuchowanie.

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Historia pewnego balonika

W niedzielę Michał odebrał dyplom ukończenia studiów magisterskich. Studia skończył w listopadzie, ale uroczysta cermonia odprawiana jest raz w roku, właśnie w okolicach czerwca, stąd dyplom dostał dopiero teraz. Z tej okazji, prosto z Polski, przylecieli do niego rodzice.

Tak jak nasi, na naszą graduację rok temu. Chyba dobrze wykorzystaliśmy czas pomiędzy, bo wydaje się, jakby to było o wiele dawniej... Może po prostu już się nam tęskni?

Obiad w rodzinnym gronie Michała kolejny raz uświadomił nam, że bez rodziny jest tutaj trudniej. Wymyśliliśmy jednak kilka rzeczy, które za jakiś czas może tę sytuację zmienią. Byleby wszystko się poukładało jak trzeba.



poniedziałek, 8 czerwca 2009

Stiffcollar

Nie miałam ostatnio ani czasu ani okazji aby coś napisać. W zeszłym tygodniu nocna burza zabiła nasz router, i mieliśmy ograniczony dostęp do internetu. W dodatku oboje pracujemy nad nowym, ogromnym projektem w pracy, co zmieniło kilka rzeczy w naszym życiu. Po pierwsze muszę prasować koszule. Za dwoje. Po drugie - musimy je nosić. Po trzecie - wstajemy o godzinę wcześniej. Po czwarte - nasze mózgi pracują na maksymalnych obrotach przez osiem godzin, po czym mój nie nadaje się do niczego. Rafała jeszcze jakoś dycha przez kolejne 2 godziny. I na sam koniec, czyli po piąte - uczymy się, obserwujemy, i (chyba mimo wszystko) jesteśmy zadowoleni.

Dzisiaj po pracy wyszliśmy na spacer na pobliską plażę. Stęskniłam się za aparatem...

sobota, 6 czerwca 2009

leniwa sobota...

Home | Contact