piątek, 28 grudnia 2007

naleśnikowe beztalencie

Zawsze sądziłam, że skoro pojęłam jako tako informatykę, to nie ma na świecie rzeczy, której nie byłabym w stanie rozkminić, dysponując odpowiednią ilością czasu. A jednak. Naleśniki. There is no ****ing way żeby mi wyszły.
Jak nie zły przepis, bo naleśniki nie odklejają się od patelni, to beznadziejna patelnia. Obawiam się jednak, że tyle pecha mieć nie można, przyczyna musi więc leżeć we mnie.
Spoko... może na naleśniki potrzebuję więcej czasu... Miejmy nadzieję, że póki Karol nie zapragnie jeść naleśników codziennie, uda mi się opanować choć w części tę sztukę. A jak nie - trudno. Tatuś się będzie musiał nauczyć :D.

czwartek, 20 grudnia 2007

A diplomat... is a person who can tell you to go to hell in such a way that you actually look forward to the trip.

Jak dyplomatycznie przekazać komuś, że za nim nie przepadasz.

- przechodząc "nieumyślnie" potrąć krzesło na którym siedzi ktoś, i udając że tego nie zauważyłeś, nie przepraszaj
- jeśli ktoś prosi cię o telefon, nie bierz jego w zamian
- wyrażaj swoje zdanie, oczywiście mocno odmienne od zdania drugiej osoby

piątek, 14 grudnia 2007

nadrabianie zaległości

Rozrywkowe:
  1. Jane Austen, Duma i uprzedzenie
  2. Aleksander Dumas, Hrabia Monte Christo
  3. Aleksander Dumas, Dama kameliowa
  4. JK Rowling, Harry Potter series
  5. Jerome David Salinger Buszujący w zbożu (The Catcher in the Rye)
  6. Monika Szwaja - Klub mało używanych dziewic

Techniczne:
  1. Anne Deering, Robert Dilts and Julian Russell, Alpha Leadership: Tools for Business Leaders Who Want More from Life
  2. Barry Oshry, Seeing Systems: Unlocking the Mysteries of Organizational Life, Berrett-Koehler Publishers © 2007
  3. Peter Schuh, Integrating Agile Development in the Real World

pending...

wtorek, 11 grudnia 2007

Wczesnym rankiem

Rano, wciąż pod kołderką.

On: - Nadziałbym cię na wideleczyk.
Ona: - Phi, raczej na wykałaczkę...
On: - Młoteczek pneumatyczny.

piątek, 7 grudnia 2007

A co!

I can't do everything, but I can try.

piątek, 30 listopada 2007

chwila nieuwagi i można zarobić siniaka

Pokazuje mojemu mężowi portal nasza-klasa, tłumaczę co i jak, pokazuję mu z dumą jak rozwija się jedno forum które tam kiedyś założyłam, i mówię mu, przeglądając jego klasę:

- Kochanie, widzisz, nawet w Twojej klasie ktoś założył jakiś wątek.
- Pewnie ta X, ona zawsze miała tak nierówno pod sufitem.

Zanim się zorientował jaką gafę popełnił zdążył zarobić piąchę.

poniedziałek, 12 listopada 2007

Where the grass is greener

Oh yeah the grass is green,
But can you tell me can you feel it,
I just wanna feel,
Oh yeah the grass is green,
But I think I stained my jeans and now baby you can tell
that I've been in it.

wtorek, 30 października 2007

Niedostępny

o statusie w IM mowa. Niedostępny czy też Ukryty, jeden grzyb. Jest. Czasem się może przydać, jeśli masz akurat masę rzeczy na głowie, i ostatnia rzecz o której marzysz to ewentualna rozmowa z kimkolwiek.

Ale niech mi ktoś do $%^& wafla wytłumaczy o co chodzi z wiecznym byciem "Ukrytym". Po co w takim razie komukolwiek IM. Wyliczać bym mogła ile osób na mojej liście stosuje ten trik, ale palców u nóg i rąk mi brakuje. Ludzie sobie lubią komplikować życie, a przy okazji komplikować je innym. Bo przecież jak chce coś napisać do Pana/Pani Ukrytej, to muszę zaczynać, jak jełop głupi, od pytania "jesteś dostępny?" jak status mówi "Niedostępny". Mózg mi sie gotuje, bo to jak gadanie do trupa. Świat jest jednak pełen niespodzianek - 80% przypadków odpisuje, że jest, i nie wykazują braku chęci do rozmowy.

Próbuję więc innego toku myślenia - skoro już ktoś się ukrywa, to przed kimś lub przed czymś. Skoro przed kimś, to ma dwa wyjścia:
a) być naturalnie "dostępnym" i zablokować drania;
b) ukrywać się, i obserwować co drań robi, bo mimo że go nie lubi, to chce mieć szpiegowskie raporty co u niego. W tym przypadku warto się nad sobą zastanowić, a przynajmniej nad wizytą u psychoterapeuty.

Jeśli zaś ukrywamy się przed czymś, to przed czym? Do głowy przychodzą mi tylko zbyt częste rozmowy. Ale raz - przecież wystarczy napisać - nie chce mi się z tobą gadać, ostatecznie można zignorować zapytanie, bo status "Dostępny" nie oznacza że siedzimy przed komputerem, tylko że komputer jest włączony. Dwa - z obserwacji na sobie, i kilku innych osobach z którymi przyszło mi pomieszkiwać, i które nie wstydziły się swej "dostępności" nikt nigdy nie narzekał na bycie zasypywanym rozmowami na GG.

Może jest ktoś na kierunku Psychologia / Socjologia, kto nie ma pomysłu na pracę magisterską. Ot ciekawy przypadek do zbadania. Po co ludzie to robią ?

Gdyby nie żona

Pomagam dzisiaj mężowi w zakładaniu koszuli i zapinaniu spinek przy mankietach, i tak mu mówię:

Ja: - Widzisz, gdybyś nie miał żony, to kto by cię zapinał, kolega?
Mąż: - O nie, żaden kolega mnie ZAPINAĆ nie będzie!

:D :D :D

sobota, 27 października 2007

Długie czy krótkie

Zapuszczałam, męczyłam się, by były jak najdłuższe, by dało się coś z nich zrobić do ślubu. Włosy. Obiecywałam sobie, że szybko zetnę, wrócę do krótkich.
A teraz wszyscy się przeciwko mnie zmówili. Że niby piękne, że do mnie pasują. I co ja mam teraz zrobić...

środa, 24 października 2007

Superwife

Let's face the truth - I CAN be a good wife...



... from time to time :D

Odkryłam Amerykę !

Cenię sobie Amerykę...

... za to, że pokazała mi, jak wygląda i smakuje właściwie przyrządzony BROKUŁ.

Głowa mnie boli od myślenia jakim cudem tyle lat żyje i nigdy wcześniej nikt nie zaserwował mi brokuła który po prostu smakuje. Gdyby nie zbieg okoliczności, że znalazłam się na tym kontynencie, warzywo to wciąż byłoby na mojej liście "rzeczy niejadalnych".

Rozwiewając więc wszelkie wątpliwości co do tego jak przyrządzić ten zielony kalafior, informuję że podstawa tkwi w tym by go nie rozgotować. Napisałabym nawet - by go nie UGOTOWAĆ w ogóle. Wrzuć więc brokuła do wrzątku i po 30 sekundach wyciągnij. The end.

czwartek, 18 października 2007

Armagedon

Siedzę w busie, wracam z pracy do domku, podziwiam piękną słoneczną pogodę, i spieszących się ludzi za szybą. I nagle - uszy były pierwsze - coś spadło na dach busa, i zrobiło wielki szum. Spadać jednak chcieć nie przestało. Oczy wkońcu zaczęły przesyłać sygnały - deszcz i grad !!! Ogrom deszczu i gradu. Ludzie uciekają za szybą, niektórzy poddali się, i stoją, a gradowe pociski uderzają w nich bezlitośnie. W busie huk, ale nikt nic nie mówi - wszyscy patrzą na siebie. Armagedon?

A takie oto udało mi się upolować z mieszkania:

poniedziałek, 15 października 2007

Bezłapie

Czasami nie mogę uwierzyć, że wplątałam się w kolejne zlecenie które nie ma rąk i nóg. Chyba lubie patrzeć na takie ciała bez kończyn :). Bo przecież jak TO zostawić, jak nie pomóc.

I tak pomagam, licząc że nagroda mnie spotka gdzieś na końcu, a to bezłapie umiera gdzieś w trakcie, ucieka, chowa się, lub inny unik stosuje.

Apel wystosować więc postanowiłam. Wy - ISTOTY, które płodzicie te bezłapia do niczego nie podobne - pomyślcie dwa razy, zanim kolejnego świeżo spłodzonego potwora na mnie naślecie... niedługo przestane mieć na nie ochotę.

The End.


Bezłapia spotkane w tym roku: 4
W tym uleczonych: 0

Professor M. W. Antos

Pierwsze koty za płoty! No właśnie, dzisiaj po raz pierwszy miałam przyjemność stać po tej drugiej stronie w układzie student-wykładowca. Nie było to jakieś wielkie wyzwanie, bo pilnowania grupy studentów na egzaminie nie można nazwać skomplikowanym zadaniem. A może można :). Tak się złożyło, że moja szefowa uciekła na jakąś konferencję do Indii, a ja zostałam z egzaminem na głowie. Ach co za rozkosz patrzeć jak przewracają się kartki egzaminu, słuchać szelestu ołówków i długopisów ślizgających się po kartkach. Chyba jest mi już pisane bycie wykładowcą. Ale póki co spokojnie, a po sześćdziesiątce niech się dzieje co chce :P.

Home | Contact