Dawno, dawno temu identyfikowałam Sylwestra wyłącznie z zakrapianą alkoholem zabawę do białego rana, z muzyką w tle, ubrana w im bardziej błyszczącą kieckę tym lepiej... Wszystkie Sylwestry, które odpowiadały tym opisom, a w których uczestniczyłam okazały się wielką klapą. Dzisiaj dobry Sylwester to taki spędzony aktywnie na snowboardzie, albo na jakiejkolwiek innej dobrej zabawie (nie wykluczam fajerwerkowo-brokatowych ipmrez), oczywiście wraz z mężusiem.
Sylwester'07-->08 był jednym z lepszych, bo minął nam na skręcaniu świeżutkich i pachnących mebelków. Mówią, że jaki pierwszy dzień Nowego Roku, taki cały rok. My obudziliśmy się w "nowym" mieszkaniu. Czyżby czekał nas rok zmian ? Nawet jeśli, to lepsze to niż rok wielkieeeego kaca :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz