wtorek, 18 sierpnia 2009

Sister Bay, Wisconsin






Zawsze chcieliśmy spróbować jazdy na skuterach wodnych, ale sądziliśmy, że potrzeba do tego albo jakiegoś szkolenia, albo sporej ilości pieniędzy. Owszem, szkolenie trwało minutę - to jest kluczyk, zaczepiasz go tutaj, tak jest wsteczny bieg, tak neutralny, tak do przodu. Tu się naciska, i pędzi nawet 100km na godzinę. Że ile przepraszam? To może ja zostanę na brzegu...

Początkowy strach minął mi w momencie, kiedy z pozycji trzymania pleców Rafała i słuchania, czy serducho jeszcze bije, przesiadłam się na pozycję kierowcy i przejęłam kontrolę nad skuterem. Fakt faktem, posuwałam się głównie w liniach prostych, i jazda ze mną była zdecydowanie nudna, chociaż raz czy dwa docisnęłam gaz do dechy na kilkanaście sekund, modląc się, by okulary nie wbiły mi się w czaszkę od nacisku wiatru wiejącego w twarz. Kilka razy poszybowaliśmy też nad wodą, kiedy to rozpędzeni wjechaliśmy na jedną z licznych fal.

Zdjęcia powyżej były bardzo pozowane - zatrzymaliśmy się przy niewielkim molo przy brzegu, gdzie ze względu na płytką wodę nie szaleliśmy za bardzo. Ja ćwiczyłam parkowanie, Rafik kręcił ósemki. Mega super zabawa!

Czy wspominałam, że skuter wypożyczyliśmy u pani z Polski?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Home | Contact