Czasami zastanawiam się, czy kiedykolwiek zwolni mi to życie na chwilę, żebym znów miała czas pisywać regularne posty, robić zdjęcia w takiej ilości, w jakiech chciałabym, i żebym mogła wyprasować tę wielką górę prania, która wydaje się czekać na ten przywilej od zawsze. Zima brzmi obiecująco...
Od około dwóch tygodni, i przez kolejne 10 dni wyglądam mniej więcej jak na poniższym zdjęciu. To efekt wizyty u kardiologa, a te kable poprzyklejane tu i tam mają na celu wyłapać dlaczego moje serducho rozpędza się do ponad 200 uderzeń na minutę, zaraz po tym jak zaczynam lekko intensywniej ćwiczyć. Wszystkie dane są regularnie wysyłane do kliniki, i po całej tej zabawie otrzymam odpowiedź, która mam nadzieję, że nie będzie brzmiała: "zakaz ćwiczenia".
Poza dużą ilością pracy i kabli, życie płynie nam w miarę wesoło.
W zeszły weekend całą ekipą spotkaliśmy się przy przepysznych żeberkach i smacznych drinkach na pogawędkach. W ten poleniuchowaliśmy na plaży, korzystając z pięknej pogody. Gdyby nie te kable możnaby było popływać w jeziorze ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz