wtorek, 26 maja 2009
Sezon grillowy rozpoczęty
...w sumie już jakiś czas temu wyciągnęliśmy z Rafikiem naszego ogromnego grilla na spacer do parku, ale w niedzielę mieliśmy grillowanie z prawdziwego zdarzenia. Przy okazji zaliczyliśmy drugi wieczór kolorowego drinkowania. A wszystko dzięki Ewie i Kubie.
(I pochwalę się skromnie, że z tej okazji przeszłam pomyślnie proces pieczenia ciasta 'Fale Dunaju')
poniedziałek, 25 maja 2009
Starved Rock w długi weekend
Korzystając z dłuższego weekendu oraz ładnej pogody wybraliśmy się na wędrówkę po Starved Rock. Poprzednio byliśmy tylko we dwoje, tym razem szczęśliwie udało się zorganizować większą grupę.
Słońce przypiekało mocno, ale mimo tego niektóre odcinki trasy były mocno błotniste, dzięki czemu posiadacze białych i czystych butów szybko zmienili się we właścicieli nieco ciemniejszego i cięższego, od przyklejonego błotka, obuwia.
Gosia, mimo problemów z kostką, skakała jak jej ulubiony zwierz, czyli kangur. Agnieszka - którą poznaliśmy tego samego dnia - rozdawała kanapki z 10 plasterkami szynki, dzięki czemu od razu wszyscy mocno ją polubili, a szczególnie najwieksze głodomory.
Kiedy już spociliśmy się wystarczająco, brudni i potargani wiatrem, pojechaliśmy postraszyć ludzi robiących zakupy w Aurorze. Jak dobrze, że w lesie nie było takich tłumów, jakie tam panowały. Tuż przed wieczorem wrócilismy do Chicago.
I jeszcze mały żarcik sytuacyjny:
Gosia: Która godzina, kochanie?
Rafał: Za pięć druga.
Ja: ????
Rafał podobno nie usłyszał "kochanie" skierowane w stronę Marka. Niniejszym notuję w kalendarzu: - trzymać Rafała i Gosię pod czujną obserwacją!
(jk ;])
Słońce przypiekało mocno, ale mimo tego niektóre odcinki trasy były mocno błotniste, dzięki czemu posiadacze białych i czystych butów szybko zmienili się we właścicieli nieco ciemniejszego i cięższego, od przyklejonego błotka, obuwia.
Gosia, mimo problemów z kostką, skakała jak jej ulubiony zwierz, czyli kangur. Agnieszka - którą poznaliśmy tego samego dnia - rozdawała kanapki z 10 plasterkami szynki, dzięki czemu od razu wszyscy mocno ją polubili, a szczególnie najwieksze głodomory.
Kiedy już spociliśmy się wystarczająco, brudni i potargani wiatrem, pojechaliśmy postraszyć ludzi robiących zakupy w Aurorze. Jak dobrze, że w lesie nie było takich tłumów, jakie tam panowały. Tuż przed wieczorem wrócilismy do Chicago.
I jeszcze mały żarcik sytuacyjny:
Gosia: Która godzina, kochanie?
Rafał: Za pięć druga.
Ja: ????
Rafał podobno nie usłyszał "kochanie" skierowane w stronę Marka. Niniejszym notuję w kalendarzu: - trzymać Rafała i Gosię pod czujną obserwacją!
(jk ;])
środa, 20 maja 2009
wtorek, 19 maja 2009
niedziela, 17 maja 2009
Yosemite, dzień 2
Tego dnia zobaczyliśmy:
- Mariposa Grove, gdzie rosną ponad 3000-letnie sekwoje
- Glacier Point, skąd można zobaczyć Yosemite Valley z góry
- jaszczurkę i żółto-zielonego koliberka (który przeleciał między nami kilka razy, kompletnie nas dezorientując)
- Yosemite Valley Meadows ponownie, tym razem odpoczywając na leżąco
- oraz Moutine View nocą, po którym oprowadzili nas mieszkający tam znajomi, pokazując nam siedzibami Google, IBMa, itd. (zdjeć z tego epizodu brak)
Subskrybuj:
Posty (Atom)