piątek, 31 października 2008
środa, 29 października 2008
poniedziałek, 27 października 2008
Koncert Madonny (Chicago 10/26/08 )
Bilety na koncert kupiliśmy gdzieś w okolicach maja, kiedy w radio słychać było pierwsze tik-taki. Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że po tik-takach przyjdzie coś ciekawszego, co wpadnie mi w ucho. Przyszedł październik, dzień przed koncertem, i zdałam sobię sprawę, że Madonny w międzyczasie nie słyszałam. Zaglądnęłam więc na YouTube, by obeznać się z nową płytą.
Płyta nienajgorsza. Taka madonnowa, choć już nie szokuje. Budzi respekt, że takiej pięćdziesiątce się jeszcze chce. Z drugiej strony komu by się nie chciało, dla takiej kasy :D.
Koncert... a raczej uczta ku czci martwej królowej.
Zaczęło się od 50min czekania na spóźnioną królową. Nie fajnie. Arena wypełniała się ludźmi (pojemność areny to ponad 20 000 miejsc, nie licząc "floor"). Bilety za 190$ pozwoliły nam siedzieć w pierwszych rzędach... ostatniego piętra.
W końcu światła zgasły i na scenę wyjechała Madonna (w urokliwym rozkroku :/):
Koncert był super, jeśli chodzi o efekty wizualne - świetna grafika, oświetlenie, klatka* (* szczegóły później). W skrócie:
Muzyka była taka sobie. Nagłośnienie było przesadne, brakowało żywego, naturalnego dźwięku. Owszem, Madonna latała z gitarą, która nie wiem czy byla, czy nie była fake, ale nie słyszałam, żeby wydawała z siebie jakiekolwiek dźwięki.
Wrażenie robił ogrom. Tutaj popularne 4 minutes:
Wykonanie tej piosenki było fajne. Bardziej jednak podobał mi się pomysł na "klatkę" monitor, oraz wykorzystana animacja (Madonna - Chicago 10/26/08 - Devil Wouldn't Recognize You):
Było całowanko na scenie (Madonna - Chicago 10/26/08 - She's Not Me):
La Isla Bonita, w rytmach rumuńskich zdecydowanie była najbardziej widowiskowa i najmilsza uchu:
Ogólnie fani Madonny mogli być zadowoleni. Mimo, że młoda nie jest - skakała, wiła się, i miło było popatrzeć na jej umięśnione ciało. Głos - pozostawię bez komentarza. Nie był to koncert fanów muzyki. To był koncert fanów Madonny sprzed lat. Hołd dla martwej królowej.
Płyta nienajgorsza. Taka madonnowa, choć już nie szokuje. Budzi respekt, że takiej pięćdziesiątce się jeszcze chce. Z drugiej strony komu by się nie chciało, dla takiej kasy :D.
Koncert... a raczej uczta ku czci martwej królowej.
Zaczęło się od 50min czekania na spóźnioną królową. Nie fajnie. Arena wypełniała się ludźmi (pojemność areny to ponad 20 000 miejsc, nie licząc "floor"). Bilety za 190$ pozwoliły nam siedzieć w pierwszych rzędach... ostatniego piętra.
W końcu światła zgasły i na scenę wyjechała Madonna (w urokliwym rozkroku :/):
Muzyka była taka sobie. Nagłośnienie było przesadne, brakowało żywego, naturalnego dźwięku. Owszem, Madonna latała z gitarą, która nie wiem czy byla, czy nie była fake, ale nie słyszałam, żeby wydawała z siebie jakiekolwiek dźwięki.
Wrażenie robił ogrom. Tutaj popularne 4 minutes:
Wykonanie tej piosenki było fajne. Bardziej jednak podobał mi się pomysł na "klatkę" monitor, oraz wykorzystana animacja (Madonna - Chicago 10/26/08 - Devil Wouldn't Recognize You):
Było całowanko na scenie (Madonna - Chicago 10/26/08 - She's Not Me):
La Isla Bonita, w rytmach rumuńskich zdecydowanie była najbardziej widowiskowa i najmilsza uchu:
Ogólnie fani Madonny mogli być zadowoleni. Mimo, że młoda nie jest - skakała, wiła się, i miło było popatrzeć na jej umięśnione ciało. Głos - pozostawię bez komentarza. Nie był to koncert fanów muzyki. To był koncert fanów Madonny sprzed lat. Hołd dla martwej królowej.
sobota, 25 października 2008
Chicagoween - Halloween Happening Parade
Od samego rana padało. Później przyszło słonko, ale kiedy na ulice wyszły potwory, czarownice oraz bohaterowie filmów i kreskówek, szybciutko schowało się za chmurami.
Koleś przebrany za Jokera powalił mnie na kolana. Patrząc na zdjęcia oryginalnego Jokera - ten miał identyczny wzór na koszuli i krawacie, tak samo nie zapięty drugi guzik w kamizelce, blizny na twarzy, posępną minę, zmarszczone czoło i groźny wzrok. Zmotywował mnie do poszukania sobie ciekawego kostiumu na festiwal za rok.
Koleś przebrany za Jokera powalił mnie na kolana. Patrząc na zdjęcia oryginalnego Jokera - ten miał identyczny wzór na koszuli i krawacie, tak samo nie zapięty drugi guzik w kamizelce, blizny na twarzy, posępną minę, zmarszczone czoło i groźny wzrok. Zmotywował mnie do poszukania sobie ciekawego kostiumu na festiwal za rok.
Snowboard - dostawa części
Odebraliśmy dzisiaj. Przecież nie mogliśmy pozwolić, by spędziły samotny weekend w naszym biurze. Wymarzona deska, na którą w końcu (=po tylu latach) mołam sobie pozwolić, i buty Rafciowe. Jeszcze tylko wiązania, i druga deska, i jesteśmy gotowi. I śnieg. Prawie zapomniałabym.
Deska: Burton Feelgood 152 2008
Buty Rafika: Burton Ruler 2008
Buty moje: Burton Emerald 2008
Deska: Burton Feelgood 152 2008
Buty Rafika: Burton Ruler 2008
Buty moje: Burton Emerald 2008
piątek, 24 października 2008
wtorek, 21 października 2008
5 reasons for blogging: Reason # 3
3. Blogowanie pomaga w uchwyceniu ulotnych chwil
Nie bloguję długo, a już niektóre z wcześniejszych postów sprawiają mi oraz szanownemu mężulkowi ogromną radość. Pomysleć co bedzie się działo za parę lat (znając mój słomiany zapał... nic się nie będzie działo).
Muszę też dodać, że nie oczekuję, że moje posty przyniosą komukolwiek radość. One są dla mnie i dla mężulka, moze ucieszą bliskie nam osoby, które miały swój udział w tworzeniu naszych wspomnień. Enjoy!
Nie bloguję długo, a już niektóre z wcześniejszych postów sprawiają mi oraz szanownemu mężulkowi ogromną radość. Pomysleć co bedzie się działo za parę lat (znając mój słomiany zapał... nic się nie będzie działo).
Muszę też dodać, że nie oczekuję, że moje posty przyniosą komukolwiek radość. One są dla mnie i dla mężulka, moze ucieszą bliskie nam osoby, które miały swój udział w tworzeniu naszych wspomnień. Enjoy!
sobota, 18 października 2008
piątek, 17 października 2008
czwartek, 16 października 2008
wtorek, 14 października 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)