poniedziałek, 9 marca 2009

Dzień numer trzy - niedziela 03.08.09

Dzień numer trzy. Obudziliśmy się o 10:05. Śniadanie w hotelu serwowano do 10:00, posililiśmy się więc resztkami pizzy z dnia poprzedniego, i szybko spakowaliśmy bagaże. Wtedy też zorientowaliśmy się, że nasze telefony wskazują godzinę 11:45, i zrozumieliśmy, że w nocy nastąpiła zmiana czasu. Kolejna godzina do tyłu... ale przynajmniej wyspaliśmy się jak należy. Najpierw postanowiliśmy wykorzystać bilety na snowtubing...


Po snowtubingu wyszaleliśmy się jeszcze na snowboardach. Było tak ciepło, że nie było sensu zakładać na siebie kurtki.... Niestety bez odpowiedniego ubrania nawet najmniejsza wywrotka robi się mało przyjemna:


W drodze na lotnisko złapał nas spóźniony deszcz. Odprawiliśmy deski, i zaglądnęliśmy do Fridays po ukochane żeberka w przepysznym sosie Jacka Danielsa (to już taka nasza mała tradycja). Nasz samolot miał być opóźniony o 2 godziny, jednak dzięki nieoczekiwanej poprawie pogody wylecieliśmy praktycznie zgodnie z planem.


Dolecieliśmy do Chicago, i zamiast jechać prosto do domku, Rafał poprosił taksówkarza o podjechanie do naszego biura. Jak się okazało, oczekiwała tam na niego ważna przesyłka... w której znajdował się ostatni element niespodzianki dla żonki. Więcej szczegółów jutro ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Home | Contact