Niesamowicie ucieszyłam się kiedy wyglądając rankiem przez okno zobaczyłam promienie słońca. Czuję sie niedoświetlona ostatnio, stąd pewnie cała moja senność i brak energii. Od razu zakomunikowałam Rafikowi, że dzisiaj idziemy na spacer nad jezioro.
W międzyczasie Rafik pojechał do dentysty. Usiadł w poczekalni, i czeka, czeka. W końcu dzwoni do niego telefon - sprawdza numer: dentysta. Okazało się, że z racji że zapuścił brodę, ani pani w recepcji ani przechodzący lekarz go nie rozpoznali. Oni czekali na niego, on na nich. Czeski film ;).
Po dentyście i obiadku ruszyliśmy więc nad jezioro, wyposażeni w dwa aparaty.
Rafik dostał mniejszy aparat, i choć początkowo narzekał, że nie chce robić zdjęć, to szybko zmienił zdanie.
Szczególnie upodobał sobie tryb panoramiczny:
Ja natomiast biegałam tu i tam, i pstrykałam co popadnie.
Ręce jednak szybciutko nam skostniały, wróciliśmy więc biegusiem do domu. Jutro, jeśli się uda, ciąg dalszy zdjęć nad jeziorem.
sobota, 28 lutego 2009
czwartek, 26 lutego 2009
Niewyraźnie
Kermit (to w związku z jego nową zieloną koszulą) zdał kolejny egzamin Microsoftu, i to chyba jedyna dobra wiadomość dzisiaj. Od dwóch tygodni nie mogę żyć bez kawy. Sypiam na stojąco. Rano ledwo się dobudzam. Dzisiaj był jeden z tych dni, kiedy lepiej nie wychodzić z łóżka. Wczoraj zresztą też. Jak dobrze, że już czuć wiosnę w powietrzu.
sobota, 21 lutego 2009
Tank Noodle czyli Zatankuj Kluche
Testy nowego aparatu zwanego torebkowym.
Z dzisiaj... mieliśmy iść do Field Museum na wystawę o Aztekach, ale odechciało nam się. Zrobiliśmy więc małe polowanie ubraniowe w downtown, zwieńczone obiecaną, zaległą kolacją walentynkową. Nie wybraliśmy się do żadnej "fancy" restauracji - oboje nie mieliśmy na to ochoty. Przypomniało mi się natomiast, że od jakiegoś czasu chcieliśmy sprawdzić pewną wietnamską restaurację, 5min spacerkiem od nas, poleconą nam przez znajomego. Miejsce nie wygląda jakoś szczególnie fantastycznie, natomiast jest pełne ludzi - znak, że jedzenie jest dobre. No więc jedzenie jest przepyszne, a do tego tanie. Menu jest przedługaśne, a obsługa niczego sobie. Ponieważ większość klientów to Azjaci, czuliśmy się jakbyśmy byli daleko od Chicago. Cieszę się, że wylądowaliśmy w tym miejscu. Było bardzo wesoło. Gdyby ktoś był zainteresowany co i jak: miejscówka nazywa się Tank Noodle, i znajduje się na rogu ulic Argyle i Broadway.
Z dzisiaj... mieliśmy iść do Field Museum na wystawę o Aztekach, ale odechciało nam się. Zrobiliśmy więc małe polowanie ubraniowe w downtown, zwieńczone obiecaną, zaległą kolacją walentynkową. Nie wybraliśmy się do żadnej "fancy" restauracji - oboje nie mieliśmy na to ochoty. Przypomniało mi się natomiast, że od jakiegoś czasu chcieliśmy sprawdzić pewną wietnamską restaurację, 5min spacerkiem od nas, poleconą nam przez znajomego. Miejsce nie wygląda jakoś szczególnie fantastycznie, natomiast jest pełne ludzi - znak, że jedzenie jest dobre. No więc jedzenie jest przepyszne, a do tego tanie. Menu jest przedługaśne, a obsługa niczego sobie. Ponieważ większość klientów to Azjaci, czuliśmy się jakbyśmy byli daleko od Chicago. Cieszę się, że wylądowaliśmy w tym miejscu. Było bardzo wesoło. Gdyby ktoś był zainteresowany co i jak: miejscówka nazywa się Tank Noodle, i znajduje się na rogu ulic Argyle i Broadway.
środa, 18 lutego 2009
wtorek, 17 lutego 2009
Na czerwono
Bukiet z róż od Rafika padł po niecałym dniu i wylądował w koszu. Tylko jedna róża wytrzymała dzień więcej, po czym opadła jej główka z przemęczenia. Ten post tak ku pamięci, mężuniu kochany, żebyś więcej róż nie kupował, bo poza tym że nie mam do nich szczęścia, to specjalnie za nimi nie przepadam, a już najmniej za tymi czerwonymi, a ty cały czas mi je kupujesz.
Czytaj: kolorowe i pachnące kwiatki luzem (te z marketu za rogiem są bardziej niż idealne), broń boże wiązanki z kokardkami jak na imieniny u cioci.
niedziela, 15 lutego 2009
Chicago AutoShow '09 - DETAILS
Na tegorocznym AutoShow postanowiłam nie skupiać się tylko na samochodach samych w sobie. Zaplanowałam sobie, że przez każdą kolejną godzinę będę robiła zdjęcia należące do różnych kategorii: w pierwszej zdjęcia ogółu, w drugiej zdjęcia ludzi, w trzeciej zdjęcia detali itp. Nic mega wysublimowanego. Kreatywnością też pewnie nie błysnęłam.
Tuż po dotarciu na miejsce postanowiłam ulepszyć swój plan. Ze względu na wielkość hali, w której odbywało się show, oraz wytrzymałość moich nóg, w danym miejscu mogłam być tylko raz. Musiałam więc wykorzystać okazję i szukać ciekawych obiektów z każdej z tych kategorii w jednym momencie. Nie musiałam się jakoś specjalnie wysilać bo i po co, kiedy wokoło taka masa ludzi i samochodów. Gdyby nie potrzeba przestawiania parametrów aparatu co krok, ze względu na ciągle zmieniające się oświetlenie, możnaby strzelać zdjęcia z opaską na oczach, i ciekawe zdjęcia gwarantowane.
Jak więc ustawić poprzeczkę, by nie być kolejnym z tysięcy pstrykaczy robiących "ciekawe zdjęcia", tylko znaleźć jakąś niszę w całym tym zgiełku? Ja nie wiem.
sobota, 14 lutego 2009
Chicago AutoShow '09 - cars II
Subskrybuj:
Posty (Atom)