czwartek, 5 lutego 2009

Hoader

Oglądałam wczoraj biernie jakiś program o ludziach którzy zbierają wszystko co się da. Wierzą, że kiedyś im się to przyda, i kończy się to tym, że mają masę nieużywanych rzeczy zagracających im mieszkanie. Skrajne przypadki wierzą, że ratują w ten sposób rzecz przed smutnym losem trafienia na śmietnik. W końcu dziesiąta patelnia do kolekcji nie jest zła ;).

Jeśli chodzi o mnie i Rafała - liczne przeprowadzki nauczyły nas nie przywiązywać się do rzeczy zbyt mocno. Staramy się kupować tylko to, co jest pożyteczne, choć od czasu do czasu pozwalamy sobie na jakieś kompletne szaleństwo. Mimo wszystko co jakiś czas robimy czystki, i pozbywamy się tego, z czego rzeczywiście nie korzystamy.

No więc do rzeczy... i tak przy okazji trochę proekologicznie też. Reklamówki. Ostatnio wszystkie nasze schowki na reklamówki zaczęły pękać w szwach. Kompletnie nie nadążamy z ekologicznie przyjaznym ponownym ich wykorzystaniem - jak mamy nadążać, kiedy głupie małe zakupy spożywcze dwa razy w tygodniu to jakieś 10 nowych reklamówek.

Postanowiłam wyciągnąć wszystkie reklamówki jakie mamy w domu w jedno miejsce. W trakcie wyciągania wymyśliłam, że je policzę. 164 sztuki. Szczerze mówiąc myślałam, że będzie ich więcej. Nie ważne. Wniosek jest jeden - przerzucamy się na torbę płócienną wielokrotnego użytku. Zaczęliśmy w zeszłą sobotę. Jedna torba pomieściła nasz koszyk comiesięcznych zakupów w Targecie. Trochę się przeraziliśmy szczerze mówiąc, bo wydaliśmy ponad $200, i wyszliśmy ze sklepu z jedną torbą :D. "Nie przeliczaj tego na złotówki żonka". No przecież nie przeliczam.


Czytałam niedawno jakiś artykuł, gdzie chyba Asia Brodzik mówiła, że ludzie stają się sługami rzeczy. No tak, od razu pomyślałam o tych wszystkich ubraniach, które piorę ręcznie, by przedłużyć ich żywotność. A później się zastanawiam, dlaczego mi paznokcie pękają.

Co do ubrań - zrealizowałam dzisiaj swoją potrzebę posiadania zestawu marynarskiego. Tutaj w nieco innej stylizacji. Jestem zadowolona.

Tylko wiosna by się przydała.

4 komentarze:

test 77 pisze...

Co do kolekcjonowania zbytecznych rzeczy, to sam w sumie nie wiem czemu ale zbieram wszytkie rachunki do portfela, pozniej jak sie nie mieszcza wrzucam je do takiego pudla na dokumenty, ktory tylko je zawiera.
W sumie nie wiem po co to robie.
Raz na ruski rok zastanawiam sie nad tym a pozniej odruchowo nadal to robie.
Przydalo by sie to zniszczyc. Tyle, ze zniszcz tu czlowieku setki czegos z imieniem i nazwiskiem :-/

reklamowki na bierzaco mi znikaja, szczegolnie, ze w sklepie zazwyczaj prosze by bylo ich jak najmniej. Przy malej ilosci wcale :)

Pozdrawiam

Monika pisze...

Niszczarka do papieru koniecznie! W WalMart można dostać za marne 15$ (póki co służy nam wyśmienicie).

test 77 pisze...

to musialbym kogos zatrudnic by je zniszczyc, bo ja nie mam nerwow do dzwieku niszczarki.

Monika pisze...

To niszczarkę, dobry zestaw nagłaśniający (żeby zagłuszyć niszczarkę) i służącego. A co :D! Przyznaję, dźwięk niszczarki nie należy do najprzyjemniejszych.

Prześlij komentarz

Home | Contact